II Skierniewickie Próby Polowe Wyżłów i Płochaczy, Gradów 2015!
Byłam widziałam i ciężko odchoruję… O ile do pracy sędziów nie można mieć zastrzeżeń, o tyle do ignorancji przewodników, ich braku znajomości podstawowych cech, właściwości i własności wyżłów mam ogromne zastrzeżenia. Przewodnicy psów na niniejszych próbach wspięli się na wyżyny nieprofesjonalizmu. Rozumiem, że poziom edukacji kynologicznej w naszym kraju jest żaden, ale w dobie wszechobecnego internetu, może warto postarać się o wydobycie z sieci wiadomości odnośnie posiadanej rasy wyżłów, tego jak się obchodzić z taką rasą, jak wychować taki egzemplarz, a w efekcie jak go szkolić…
Zacznijmy ab ovo. Próba strzału… przeprowadzana po kilka psów ? znaczne ułatwienie dla psów słabiej reagujących na strzał, a mimo to i tak były psy, które jej nie przeszły… Może ujmę to inaczej, były psy które były tak niesamowicie zdenerwowane samą obecnością w warunkach prób polowych, że na próbę strzału były ciągnięte przez pole na lince ? przewodnik miał rękawiczki, żeby przypadkiem sobie nie poprzecierać dłoni… Czy to są problemy z socjalizacją, słabą psychiką hodowanych u nas psów? A może to efekt nieumiejętnego zastępowania podstawowej pracy, jaką należy wykonać z psem – wychowania i posłuszeństwa, łatwym w użyciu teletaktem… ?
Na dalszą część trwania imprezy psy podzielono na 3 grupy, każda z innym składem sędziowskim. W pierwszej grupie sędziowali Pan Tarnowski i Pan Jędral oraz Pani Anne Kamper (DKV Niemcy). Drugiej Pani Bykowska i Pan Frytz oraz Pan Leo Karduck (DKV Niemcy), a w trzeciej Pan Miśtal i Pan Rosiewicz oraz Pan Rafael Tyrna (DKV Niemcy).
Próba wody… może i było wesoło, pełno uśmiechów, ale dla mnie wszyscy robili dobrą minę do złej gry. Woda idealna, lekki wiaterek, krótkie 3-5m płytkie zejście do wody i dalej 2 metry bardzo łagodnego spadku. Idealna woda dla młodego psa. Nic to nie zmieniło, w każdej z 3 grup były po dwa psy, które odbiły się od dna i przepłynęły magiczne 5 metrów… reszta no cóż, Panie pływające za psy, były… pieski moczące nie więcej niż pazurki ? też były… pieski, które od wody wolały uciec w 2 stronę, też były… Ale spokojnie, według właścicieli, te psy które zawiodły na wodzie miały poprawić swoje notowania na polu ? nic bardziej mylnego…
Była również „ciekawa” wymiana zdań podczas konkurencji wody, z ponoć wieloletnim menerem i myśliwym, który co ciekawe zgłosił na Skierniewickie Próby psy poniżej wieku, prowadził je na kolczatkach zaciskowych i strasznie narzekał na ciężkie warunki na wodzie… Po naszej uwadze, że jest to jeden z lepszych zbiorników do sprawdzania młodych psów, usłyszeliśmy, co następuje:
?Na Próbach jest za dużo ludzi, są jakieś pozostałości chleba po rybakach, a w ogóle to po co pies ma sam wchodzić do wody, jak nic na niej nie ma…?!?!? to bardzo wzbudziło naszą ciekawość, więc zapytaliśmy w jaki sposób wysyła Pan psy po aporty kaczek ze środka zbiorników, których pies nie widział w momencie spadania, na to zacny znawca i etyczny myśliwy wypalił: ?no przecież wystarczy strzelić na wodę tam gdzie spadła kaczka!?. Tym miłym akcentem pragnę pocieszyć wstępujących w szeregi świata kynologicznego. Jak widać nie tylko ?nowi? uczestnicy imprez kynologicznych o charakterze łowieckim mają wypaczone pojęcie o psach i postępowaniu z nimi… ?starzy wyjadacze? też jak widać często nie świecą przykładem… Dla informacji zacnego menera, chciałam nadmienić, że takim zachowaniem podczas polowań nie tylko łamie Pan zasady Regulaminu Polowań, ale również Ustawy o broni i amunicji. Pomijam aspekt etyki i kultury łowieckiej ? bo jak nas widzą, słyszą tak o nas piszą jako środowisku. A takie publiczne oświadczenia powinny być analizowane dogłębnie przez rzecznika dyscyplinarnego PZŁ.
Przejdźmy na pole… Tu oczywiście ocena dalej przebiegała z podziałem na grupy 3 grupy i składami sędziowskimi takimi jak na wodzie. Psy z różnych grup podczas pracy nie przeszkadzały sobie nawzajem, ponieważ poszczególne grupy znajdowały się w bardzo dużych odległościach od siebie. Ocena odbywa się na kuropatwach hodowlanych, które pięknie się podrywały, więc nie dochodziło do sytuacji, w której pies miał możliwość złapania kury ? tym samym nie mamy podczas podjeść sytuacji manierowania psa. Świetny wiatr, nie zmieniający kierunku. Uprawy pozwalające ocenić chody ? niskie odłogowane pola i przerośnięte rżyska. Warunki wprost rewelacyjne dla pracy wyżła. Sędziowie doświadczeni i sumienni, wielu również sprawdzało się w roli menerów, więc wiedzą co w trawie piszczy. Dla pewności puszczali sporne psy kolejny raz, czyli starano się dociekliwie i obiektywnie sprawdzić psy. Nic to, bo psy wpadały goniły, płoszyły, ale i biegały po polu za ?piłeczką? szukając punktów na wzrok. W grupie przez nas obserwowanej, w której przewagę stanowiły setery irlandzkie, był jeden weimar i jeden wyżeł niemiecki krótkowłosy. Jedyny w miarę reprezentujący cechy psa myśliwskiego był wyżeł weimarski, który wodę zaliczył jako jeden z nielicznych na 4, na polu zaznaczył lekko kurę, nie pogonił ruszonego ptaka, ale mimo chęci sprawdzenia przez sędziów chodów po kontakcie ze zwierzyną, niestety pies nie rozwiną się ze sposobem szukania i pasją oraz szybkością i stylem chodów. Wyżeł niemiecki niestety wpadł w kury, mimo dla odmiany niesamowitej pasji i szybkości chodów. Jednak te cechy, ale przy braku zrobionego posłuszeństwa, spowodowały że ciężko było odwołać Przewosnikowi psa z gonu za kurą, nie mówiąc o współpracy czy stójce. Pozostałe psy w grupie to setery irlandzkie. Niestety mimo łatki mistrzów suchego pola, nie wybroniły tytułu. Wpadając, płosząc, nie znajdując zwierzyny, czy wręcz się nią nie interesując.
Na sam koniec, po zakończeniu oceny psów na polu, na prośbę oceniających sędziów, puściliśmy do pracy trzy psy jednego wyżła niemieckiego krótkowłosego ? 9 miesięcznego, pointera Sędziego Rafaela Tyrny oraz wyżła weimarskiego w wieku 2 lat. Powodem, były insynuacje odnośnie wypuszczanych dla każdego psa kuropatw, że nie dawały odpowiedniego odwiatru. Puszczone kolejno powyższe psy, znalazły zwierzynę, wystawiały, dociągały, po wystartowaniu ptactwa respektowały. Mam nadzieję, że takie doświadczenie przekonało przewodników o tym, że z kuropatwami było wszystko w porządku – choć zainteresowanie tym jak praca psa powinna wyglądać było ŻADNE… bo wg właścicieli psów, które poległy to wszystko było nie tak, a ich psy świetnie pracują – „ale nie tu…”
Poziom psów, ich przygotowania i jakości cech można ocenić po ilości i wysokości przyznanych dyplomów, bo ocena naprawdę tym razem była obiektywna, co mam nadzieję daje do myślenia.
Patrząc na całokształt imprezy i wymianie poglądów z obserwatorami pracy psów z innych grup, doszliśmy do jednej konkluzji ? psy myśliwych startujących w II Skierniewickich Próbach Pracy Wyżłów i Płochaczy były obdarzone olbrzymią pasją, ale w większości z dużymi brakami w posłuszeństwie. Natomiast startujący spoza PZŁ, mieli w większości psy reagujące na podstawowe komendy, ale pozbawione stójki. Po takim spostrzeżeniu, może warto spróbować wypracować między środowiskiem myśliwych, posiadaczy wyżłów, a osobami również mającymi na uwadze wartość użytkową swoich wyżły, a nie będących myśliwymi, jakiejś racjonalnej formy współpracy we wspólnym doskonaleniu łączących te środowiska psów?
Zofia Ostrowska
PS. Po obserwacjach poczynionych na wczorajszych Próbach zadziwia mnie fakt, jak na około 40 psów biorących udział w PP w Katowicach w tym roku, niespełna dwa tygodnie temu, zostało przyznane około 40 dyplomów i to w znacznej mierze I stopnia…